TAK MÓWIĄ! A co mówię ja?
Subiektywny pamiętnik po kilku miesiącach życia w Palermo w czasach koronawirusa.
Palermo- albo kochasz albo nienawidzisz? Czy to prawda?
MÓJ PIERWSZY RAZ W PALERMO
Czy pamiętam swój pierwszy raz w tym mieście? Oczywiście, że pamiętam i to bardzo dobrze. Zaparkowaliśmy samochód na parkingu, gdzieś z boku centrum. Parking ukryty za murami. Ja oczywiście musiałam odwiedzić pobliską toaletę. Czasem myślę, że mogłabym napisać przewodnik gdzie sikać, a gdzie nie sikać. Dziewczyny też tak macie?
Weszliśmy do baru, na szczęście jeszcze był otwarty, bo w trakcie sjesty różnie bywa! Giuseppe kupił kawę, jakiś chłopiec przyszedł kupić sobie batona, miał tylko 1euro, wszystkie batony za 2euro, więc Giuseppe dorzucił się dziecku do dziennej dawki cukru. Wyszliśmy na ulicę, słońce paliło delikatnie skórę, wiatru zero. Zza ucha doszedł do mnie średnio dobrze brzmiący śpiew dwóch młodzieńców, którzy śpiewali mi piosenkę o pięknej blondynce, zagubionej w sycylijskich uliczkach. Gdybym była sama może trochę ciśnienie by mi skoczyło, choć byli mega zabawni. Potem zaczęli śpiewać do Giuseppe, że musi dać mi buziaka, no i dał i wkońcu sobie poszli. Widzicie tą sytuację? Coś takiego w Polsce? No chyba nie.
ULICE PALERMO
Na głównej ulicy zaczęli pokazywać się Hindusi sprzedający wszystko co tanie i plastikowe. Nad głowami roznosił się dźwięk przelatujących mew i od czasu do czasu trzask deptanych na ulicach butelek czy innych opakowań z tworzywa, które zalewa świat. Z ulicznych barów pachniało smażonymi plackami z ciecierzycy (panelle), szaszłykami z owczych jelit (stigghiole), milzą (śledzioną) i kulkami ryżowymi (arancine).
Street food na Sycylii istniał dużo wcześniej zanim na główne ulice europejskich stolic zjechały się wypasione foodtracki z daniami, których nazwy czasem ciężko spamiętać. Historia wyspy, która bardzo mocno dzieliła społeczeństwo na warstwy właściwie zmusiła ludzi do jedzenia na ulicy, jedzenia tego co zostało z posiłków arystokratów. Stąd te grillowane wnętrzności jak śledziona czy jelita. Byłam bardzo sceptycznie nastawiona do tych smakołyków, ale przecież Palermo albo kochasz albo nienawidzisz.
Podróżowanie zobowiązuje! Albo chłoniesz to gdzie jesteś albo po prostu odhaczasz jak przysłowiowy turysta. Napisze posta o tym co
i gdzie jeść w Palermo i podlinkuje tutaj.
Centrum Palermo to kilka głównych ulic, w tym Via Maqueda i Via Vittorio Emanuele. Krzyżują się w miejscu, które nazywa się Quatro Canti czyli cztery kąty. W tym momencie właściwie trzy ponieważ jeden jest w remoncie. Zaraz obok znajduje się Fontanna Pretoria, w miejscu nazywanym placem wstydu. Historie tego miejsca opisałam Wam tutaj. Jeśli przypadkiem wylądujecie przy fontannie w trakcie sjesty bardzo prawdopodobne jest, że będziecie tam praktycznie sami. Jeśli z Quatro Canti pójdziecie w drugą stronę, dojdziecie do Katedry Palermo. Warto zapłacić 5 euro i wejść po mega krętych schodach na taras. Widok z góry zapiera dech w piersiach. Sycylia była pod wpływem wielu kultur i nurtów architektonicznych. Miasto z góry wygląda naprawdę magicznie. Pastelowe zabudowania, pomarańczowe dachówki i soczyste, zielone palmy na tle granatowego morza i brązowych gór, bajka. No i co z tym Palermo, już je kochasz czy może nienawidzisz?
JAZDA SAMOCHODEM W PALERMO
Moja kumpela Monika napisała dzisiaj na facebooku, że „jazda samochodem po ulicach Palermo to kwintesencja tego miejsca”. I to jest sama prawda!
Burdel, burdel i jeszcze raz burdel, ale taki, w którym wszystko działa i cały ten chaos tworzy jakimś cudem swoistą harmonię! Jak to możliwe?
Możliwe, wyobraź sobie, że jedziesz ulicą, na której teoretycznie są 3 pasy, ale w praktyce robi się siedem, co piąty kierowca od czasu do czasu trąbi, z ronda każdy zjeżdża w sposób na jaki ma ochotę. Co jakiś czas ktoś siedzi komuś na ogonie, ktoś zjeżdża, ktoś wjeżdża. Zasady? Jakie zasady?
Tutaj zasady to brak zasad, jeśli zastosujesz się do zasad ruchu drogowego, których uczyli Cie na egzamin, to albo nigdy nigdzie nie dojedziesz, albo w kogoś wjedziesz. I takie właśnie jest Palermo.
Chaotyczne, ale jak już wpadniesz w to koło i po prostu się poddasz, to polecisz razem z nim. Czysta fizyka! Czy ja lubię prowadzić tutaj samochód? Nie lubię, bo sama jestem perfekcjonistką i trudno mi było się odnaleźć w tym chaosie na początku, ale jak trzeba to pojadę! Wiem już, że muszę mieć oczy dookoła głowy i po prostu polecieć za ciosem. Monikę na przykład to relaksuje, ale mam wrażenie, że ona urodziła się w złym miejscu na ziemi. Monika, co z tym Palermo? Kochasz je czy nienawidzisz?
BARY W PALERMO
Jest głośno, bardzo głośno. Ktoś próbuje zamówić kawę, ktoś dopytuje o nadzienia smakołyków kuszących zza lady chłodniczej, barman do końca nie wie gdzie patrzeć i kogo pierwszego obsłużyć. Kolejka? Różnie bywa, czasem po prosto jest grupa ludzi, którym trzeba sprzedać to co chcą kupić.
Im bardziej napierasz tym większa szansa, że to będziesz ty! Nie można się wahać, tak samo jak za kołkiem. Wystarczy szeroki uśmiech i wyciągnięta ręka z gotówką i cappuccino i cornetto będą Twoje.
ARCHITEKTURA W PALERMO
Nie wiesz czasem czy jesteś w Egipcie, w Jerozolizmie czy może w Watykanie. Architektura Palermo to coś pięknego, kolejny mix! Ślady po sobie zostawili Rzymianie, Grecy, Arabowie, Hiszpanie, Normanowie.
Miasto zdumiewa, kolory, kształty, ogrom budowli i wszystko z widokiem z jednej strony na wzgórza, z drugiej na morze.
Jeśli lubicie muzea, jest ich pod dostatkiem, a w każdą pierwszą niedziele miesiąca, można je odwiedzać za darmo.
HISTORYCZNE MARKETY
Ballaro, Capo i Vucciria to trzy historyczne markety w Palermo, które moim zdaniem warto odwiedzić! Mają one swoje korzenie w kulturze arabskiej. Po sycylijsku, a właściwie po palermitańsku VUCCERI to znaczy rzeźnik,
a VUCCIRIA oznacza mieszankę.
MIESZANKĘ głosów i krzyków miedzy vucceri czyli właśnie rzeźnikami, sprzedawcami. To także mieszanka ludzi, przedmiotów, wyrażeń i typowych zachowań na rynku.
Po prostu burdel! Zobaczcie sami!
To jest właśnie Palermo albo je kochasz albo nienawidzisz. Nie da się być po środku.
TO CO Z TĄ MIŁOŚCIĄ?
Za każdym razem kiedy przyjeżdżam do Palermo, a właściwie kiedy z niego wyjeżdżam zostawiam tam kawałek serca. Albo wpadniesz w ten chaos jak śliwka w kompot, albo będą przerażały Cię leżące na ulicy śmieci i dzieci na przednich siedzeniach samochodów z głowami wyglądającymi zza okien. Halo! Świat na nas czeka, po co patrzeć w podłogę czy w telefon!
Albo pokochasz ten kawałek ziemi albo nie! Nie musi to być miłość od pierwszego wejrzenia, możecie zacząć od przyjaźni, z lekkim dystansem. Potem jak już się na Palermo otworzysz, a ono poda Ci rękę to śmiało będziecie mogli wołać do siebie „compa”, tak jak wołają do siebie tutaj lokalni mieszkańcy.
Na Sycylii liczą się ludzie, a czas w chaosie płynie zupełnie inaczej. Ja jestem tą śliwką
co wpadła w kompot, choć może powinnam powiedzieć, oliwką, która wpadła do caponaty!
Ania z bloga „Słowo na ławę” napisała, że „Palermo jest jak mocno doprawiona potrawa. Nie każdy lubi. Nie każdy strawi.”
Agnieszka Trolese z bloga „Taste and Travel” twierdzi, że to „miasto dla odkrywców”.
A Wy co myślicie? Kto był w Palermo?
Dajcie znać w komentarzu! Zakochaliście się czy nie?
NO chciałoby się tam być super opis już wiem sporo o tym miejscu /z przymrużeniem oka/