Dzień z pamiętnika : rok 2018, 17.06 niedziela, Kraków
7.00 ⏰dzwoni budzik, standardowo włączam 3 drzemki, 7.15 wstaje i sprawdzam w Google maps jak tam sytuacja na drodze dojazdowej do pracy i zastanawiam się czy zdażę zjeść śniadanie. Z drugiej strony kto by tam się przejmował jedzeniem, kiedy jest tyle innych ciekawych rzeczy do zrobienia. Okazało się, że wszystkie trasy zielone – jak to możliwe? Spojrzałam w lustro, stuknęłam się dwa razy w czoło – jest niedziela kobieto!
➡Na biurku, stos kolorowych magazynów i moodboardy do sesji fotograficznych, zadania domowe do szkoły. W głowie tysiąc myśli, do kogo muszę zadzwonić, co załatwić, czy aby na pewno zamówiłam nowe ubrania do sklepu, czy mam odpowiednią ilość gotówki żeby opłacić dostawę z butami, czy remont, który zaczyna się w kamienicy wykończy mój biznes czy nie. Szybki prysznic, wraz z wodą kołowrotek myśli spłynął do kanału. Udało mi się też zjeść kanapkę, wrzucić gazety do torby i dojechać szybko do szkoły. Artystyczna Alternatywa bo o tym mowa, uczyłam się tam na kierunku – Stylizacja i kreowanie wizerunku.
14.00 Po zajęciach pędzę do sklepu spożywczego mojego taty – niedziele niehandlowe – zabójstwo dla małych biznesów. Jako dobra córka, singielka, prawie 30letnia, bez dzieci czy nawet kota, pomagam w sklepie.
22.30 wracam do domu, wrzucam w siebie na szybko kanapkę, ciuchy rzucam w kąt na krzesło, resztkami sił zmywam makijaż i po 30sekundach zasypiam.



Dzień z pamiętnika rok 2019, 17.06 poniedziałek Sardynia
8.00 ⏰dzwoni budzik, wstaję, biorę prysznic, wskakuje w mundurek i idę na śniadanie w hotelu Marmorata Village. Wypijam kawę, przegryzam włoskim, hotelowym rogalikiem i widzę na sobie spojrzenie jednej pani – turystyki. Podchodzi do mnie i standardowo zaczyna:
– Przepraszam, że tak przy śniadaniu, można?
Mam ochotę odpowiedzieć, NIE, ale gryzę się w język i mówię:
– Dzień dobry w czym mogę pomóc?
– Jest taki problem, bo ja nie mam w pokoju ręcznika na podłogę.
18.30 po pięciu spotkaniach informacyjnych, ze 150 turystami wypoczywającymi na Sardynii wracam do hotelowego domu, zdzwaniam się z szefową mieszkającą w innej części wyspy ( pozdrowienia dla Ciebie Monika! ), wymieniamy się wrażeniami minionego dnia.
20.30 siadam na tarasie przed pokojem i czekam aż Giuseppe, poda do stołu moją ulubioną pastę z salsą pomidorową. Dołącza do nas dwójka rezydentów słowackiego biura podróży. Rozmawiamy, zajadamy się makaronem i dużo śmiejemy. Do czasu aż, ktoś nie zadzwoni do mnie z pytaniem gdzie znajdzie papier toaletowy lub jak dojść do hotelowego baru 😉



Dzień z pamiętnika rok 2020, 10.06 środa Sycylia
8.30⏰ dzwoni budzik, Giuseppe wyłącza i przewraca się na drugą na stronę. Postanawiam jeszcze na chwilę przymknąć oko. Kiedy wstaję z łóżka nawet nie sprawdzam, która jest godzina. Robię śniadanie, siadam na tarasie i powoli delektuję się każdym kęsem. Myślę o tym co ugotować dziś na obiad, o tym czy w lokalnym sklepie udało się dla mnie zamówić „polskie” warzywa.
Z kubkiem kawy patrzę na znajdujący się w oddali port, do którego właśnie wpływa prom z kontynetu. W głowie mam zimowy sezon turystyczny, który spędziłam na statku pasażerskim, pracując jako pilotka wycieczek. Pływaliśmy po Makaronezji, dokładnie Kanary i Madera. Sezon skończył się wcześniej, teraz myślę – na szczęście, bo prawdopodobnie utknęlibyśmy gdzieś na oceanie z powodu pandemii. Giuseppe, ten z którym poznaliśmy się na Sardynii przyjechał na Teneryfę w poszukiwaniu pracy, jednak realia Kanarów nie są takie kolorowe jak się może wydawać. Wrócił do Włoch i pojechał pracować w hotelu we włoskich górach. Ja po skończonym rejsie, wsiadłam w samolot i poleciałam do Mediolanu. To był 26.02 pamiętam, bo to imieniny mojej mamy. Wiecie co się działo wtedy w północnych Włoszech? Tylko moja mama i kilka przyjaciółek rozumiały, że lecę. Kiedy na początku marca robiło się coraz gorzej, hotele w Lombardii zamykały się jeden po drugim, w tym nasz.
➡W sobotę kupiliśmy bilety na wtorek, z jedynego lotniska, które jeszcze było otwarte w okolicy – Werona. To był jeden z najsmutniejszych obrazów jaki w życiu widziałam i wciąż mam go przed oczami. Ja, która kocha lotniska, zapach paliwa, ten specyficzny hałas, głosy ludzi. Tego dnia serce mi pękło, wylądowaliśmy w Palermo. To samo – CISZA. Cisza w Palermo, rozumiecie co to znaczy? Włochy – umarły. Dzisiaj, w czerwcu, sytuacja jest dużo lepsza, choć nie kolorowa. Ja i tysiące innych osób z branży turystycznej zostaliśmy bez pracy, ale trzeba myśleć pozytywnie i nie załamywać się. Damy radę!
Jak zmieniło się moje życie w ciągu roku?
Z szalonego pędu, miliona obowiązków, prowadzenia firmy, ciągłego szkolenia się w nowych kierunkach, stresu, jedzenia co popadnie i kiedy mi się przypomni przeskoczyłam do włoskiego Dolce Vita.
Jakie to uczucie? Hmmm, dziwne. Na początku myślisz sobie: no to nie może tak być, nie pracuję, nigdzie się nie spieszę, nie muszę ciągle patrzeć w telefon. Mam czas żeby się zatrzymać, pomyśleć, przeczytać książkę. Patrzę na ludzi, którzy witają się na ulicach, nawet jak się nie znają wymieniają uśmiechy czy życzliwe „Ciao!”. Kiedy myślałam,o tym, że na 30stkę muszę zmienić swoje życie, nie przypuszczałam, że to pójdzie aż tak daleko. Gdyby ktoś rok temu mi powiedział, że dziś bezrobotna na Sycylii będę próbowała pisać BLOGA o swoich podróżach i życiowych lekcjach, nie uwierzyłabym. A gotowanie, z sycylijską „teściową” to już w ogóle jakiś absurd. A jednak : NIGDY NIE MÓW NIGDY!
Jedna rada ode mnie, nie dajcie się swoim własnym ambicjom czy perfekcjonizmowi zapędzić w kozi róg. Pamiętajcie, nikt z nas nie jest idealny, ale idealnie jest mieć w życiu trochę czasu na autorefleksje i pielęgnowanie relacji międzyludzkich. Wczoraj był światowy dzień przyjaźni, pamiętaliście o swoich bratnich duszach?

Kamila,
trzymam kciuki za nowy początek i włoskie Dolce Vita!
Mam nadzieję, że niebawem życie cię zakończy nowym!
Fajnie się to czytało. Czekam na więcej!
Wow, świetnie napisane i inspirujące! ❤️
Miło było się zaczytać 🙂 życzę aby sytuacja turystyczna szybko się uspokoiła byście mogli spokojnie wrócić do pracy. Pozdrowienia!
Tak. Sardynia dała popalić. Nikt nie wie jaki scenariusz ma przygotowany dla nas los. Ty i zapewne za chwile ja jesteśmy tego idealnym przykładem. Buziii 🙂