Czy przerabianie używanych futer można nazwać modą zrównoważoną?

Slow fashion to z definicji projektowanie, tworzenie i kupowanie rzeczy, które charakteryzuje wysoka jakość i długowieczność. Wiąże się to z wolniejszym i dokładniejszym procesem ich produkcji i ideologią #zerowaste (ograniczenie odpadów). Brzmi dobrze, prawda? A czy Waszym zdaniem przerabianie naturalnych skór i futer to wciąż slow fashion? Wiem, że są wśród Was osoby, które już teraz mają ochotę wyłączyć tę stronę lub napisać negatywny komentarz na temat traktowana zwierząt.
Zgadzam się z Wami, że pozyskiwanie nowych naturalnych materiałów w czasach, kiedy technologia daje nam naprawdę wiele alternatyw jest tematem do szerszej i osobnej debaty.
A co z futrami po naszych babciach, ciociach czy z tymi, które wiszą w second handach i modnych teraz vintage shopach?
Wiecie, że sztuczne futro zostało wymyślone dopiero w latach 50. XX wieku? Robi się je z polimerów akrylowych. To materiał, który z łatwością można farbować i uzyskiwać fakturę łudząco przypominającą futro naturalne.
Ja sama już dobijam do trzydziestki, moje babcie urodziły się sporo przed latami pięćdziesiątymi. W szafach wciąż znajdują się ich futra. Są niemodne, więc wiszą tam od wielu lat. Teraz chciałabym zadać pytanie, co będzie bardziej slow – wyrzucenie futra czy danie mu drugiego życia?

Na zdjęciu widzicie Martę Horovitz .
Marta jest specjalistką od recyclingu futer z minionych dekad. Sama projektuje, szyje, wykańcza. Wiem, bo widziałam na własne oczy i sama zbieram na przerobienie kilku futer, które od pokoleń wiszą na strychu i nikt nie ma serca się ich pozbyć. Zobaczcie relację z dnia spędzonego w atelie Marty.


 Więcej na temat Marty i jej projektów przeczytacie TUTAJ
Makijaż do tej sesji wykonała Natalia Gicała 
Zdjęcia robiłam ja.