PRZEWODNIK PO SARDYNII ❤️ WYBIERZ SIĘ NA SARDYNIĘ NASZYMI ŚLADAMI

5 rzeczy, których prawdopodobnie nie wiesz o Sycylii!

5 rzeczy, których prawdopodobnie nie wiesz o Sycylii!

5 rzeczy których, prawdopodobnie nie wiesz o Sycylii!

  1. To tutaj leci manna z nieba
  2. Krajobrazy to nie tylko turkusowa woda i złoty piasek
  3. Tutaj je się nie tylko makaron
  4. W zimie jest zimno i wilgotno
  5. Można tutaj jeździć na nartach

Kiedy myślisz Sycylia, co widzisz? Piękne plaże, dobre makarony, czas, który płynie leniwie. Może sycylijskich dziadków siedzących na ławeczkach. Wszystko się zgadza, ale ja teraz opowiem Ci o pięciu aspektach, które bardzo możliwe, że z Sycylią nigdy Ci się nie kojarzyły , a powinny!

1.To tutaj leci manna z nieba!

Słyszałaś/eś o tej mannie co leciała z nieba kiedy Izraelici byli na pustyni? Nie wiem jak Ty, ale ja całe życie myślałam, że to kasza manna uratowała ich przed głodem. Wyobrażasz sobie zbierać tak drobną kaszę na pustyni? Jestem pewna natomiast, że znasz takie drzewo jak jesion! Jedną z odmian jest właśnie jesion mannowy. O co chodzi już tłumaczę!

Manna jesionowa pozyskiwana jest z uprawy niektórych gatunków z rodzaju Fraxinus, zbierana jest od drugiej połowy lipca do połowy września. Kiedy natnie się korę takiego drzewa, wydobywa się z niej sok, który krzepnie w suchym letnim upale. Taka zastygnięta manna przypomina stalaktyty w jaskini. Zbiera się ją mniej więcej po  tygodniu. Wytwarzane są różne jakości manny : manna ” cannolo „, która jest najcenniejsza ze względu na brak zanieczyszczeń, manna ” złomowa „, która jest zbierana z pnia jesionu i manna ” w przeznaczeniu „, która jest zbierana do pojemników umieszczonych u podstawy drzewa. Manna jest biała i słodka! Można używać jej zamiast cukru, ma bardzo niski indeks glikemiczny, więc mogą używać jej również osoby zmagające się z cukrzycą.

 

2.Krajobrazy

Sycylia znana jest głównie z plaż i zabytków architektonicznych! I słusznie, bo naprawdę ma się czym chwalić. Jeśli jednak odjedziesz kawałek od wybrzeża i zanurzysz się we wnętrzu wyspy to czeka na Ciebie nie lada niespodzianka. Widoki zapierają dech w piersiach. Kiedy jedzie się autostradą między |Palermo i Katanią, ma się wrażenie, że ta droga powadzi gdzieś do stanu Newada w USA. Kojarzycie ROUT 66? Mniej więcej takie widoki. Kiedy jesteśmy jednak w prowincji Palermo i udamy się na wycieczkę do serca wyspy czeka na nas feria kolorów. Soczysta zieleń, złote pola uprawne, błękit nieba. Wszyscy przyjeciele, którzy do tej pory mnie odwiedzili, byli zaskoczeni tym jak górzysta i zielona jest Sycylia. Ja ośmielę się nazwać ją kontynentem w miniaturze. Mamy tu lasy, jeziora, rzeki, morze, góry, doliny, dosłownie wszystkie formy ukształtowania terenu.

 

3.Tutaj je się nie tylko makaron!

Skoro Sycylia jest częścią Włoch, to logicznie rozumując pierwsze co nasuwa się do głowy to kuchnia pełna makaronów i pizzy! Rzeczywiście jak w każdej innej części Włoch, jak kraj długi i szeroki je te dwa klasyki je się wszędzie, tak Sycylia ma nam do zaoferowania o wiele więcej! Nie wiem czy wiecie o tym, że południowcy nazywają Włochów z północy wdzięcznie brzmiącym przydomkiem „polentoni”. Polenta to właśnie typowy dla północy przysmak. Północni obywatele na tych z południa mówią z kolei „terroni” czyli wieśniacy. Dlaczego o tym piszę? Sycylia jest rzeczywiście bogata w pola uprawne, mają tutaj hektary pól uprawnych i pastwisk. Dlatego to właśnie tutaj robi się najlepszą ricottę i inne sery. To właśnie na Sycylii w Bronte rosną najsmaczniejsze pistacje, a w miastach jak Palermo czy Katania, króluje street food, który istniał tutaj dużo wcześniej niż modne food tracki zawitały do Europy. Zjecie tutaj różne szalone wariacje mięsne jak kanapki ze śledzioną czy grillowane owcze jelita. Pizza nie występuje tylko w klasycznych formach. Tutaj pizzę się smaży, robi z niej kanapki czy lokalne przysmaki jak palermitańskie sfincione. 

 

Stigghiole Sycylia Strettfood Palermo
Pane con la milza

4.W zimie jest zimno i wilgotno

Kiedy „uciekając przed” marcowym lock downem pierwszy raz przyjechałam na Sycylię zimą, powiem Wam, że opadła mi szczęka. Miałam na sobie dokładnie ten sam zimowy zestaw, w którym 26 lutego wyjechałam z Polski. Zimowy płaszcz, szalik, czapkę, rękawiczki, a na nogach Timberlandy. Ten sam zestaw, w kórym  dzień wcześniej wyjechałam z Dolimitów. Kiedy na lotnisku w Palermo czekaliśmy na siostrę Giuseppe, która przywiozła nam samochód trzęsłam się z zimna, może też trochę z nerwów przez covida itd. Musieliśmy odbyć kwarantannę, dwa tygodniu w domku na wsi, w którym obecnie mieszkamy. Pierwszej nocy musiałam napić się shota wódki, może więcej niż jednego. Dom był zimny jak igloo. Rano odpaliliśmy kominek, który nie gasł przez dwa tygodnie. Potem przenieśliśmy się do rodziców, gdzie w domu jest normalne gazowe ogrzewanie! W starych domach niekoniecznie.
W miejscowościach na wybrzeżu średnia temperatura to 15 stopni, bywa cieplej nawet do 20 stopni w słoneczne dni, ale bywa też 5 stopni i do tego dochodzi wilgotność dochodząca nawet do 80% i przeszywający wiatr od morza. To jest zimno, które dochodzi, aż do kości! Ciężko je opisać, trzeba je poczuć, żeby zrozumieć. Ja już wole nasze -5 i przyjemny rumieniec na twarzy.
Co się natomiast dzieje w miejscach położonych wyżej? Przeczytaj w kolejnym punkcie.

 

5.Na Sycylii można jeździć na nartach!

Teraz zapomnij o plażach, krystalicznie czystej wodzie i palącym słońcu w zimowych miesiącach góry Sycylii oferują widoki godne najwyższych szerokości geograficznych półkuli północnej. Na największej wyspie na Morzu Śródziemnym, uważanej przez wielu za „Kalifornię Włoch”, ze względu właśnie na łagodny klimat, zima jest bardziej podobna do tej w krajach północnej Europy niż do pobliskich miast Sahary. Pokryte śniegiem grzbiety, zdobione szronem buki, zamarznięte jeziora, zaczarowana atmosfera, w której można się zanurzyć to Sycylijskie góry!

Wyobrażasz sobie narty z widokiem na morze lub wędrówki w rakietach śnieżnych z jednym okiem na Wyspy Liparyjskie, a drugim na dymiącą Etnę? To dopiero magiczna strona Sycylii. Są trzy miejsca, do których można się udać, żeby poszaleć na górskich trasach.

Madonie

W sercu Madonie, 100 km od Palermo, Piano Battaglia (1600 m npm) jest jedynym ośrodkiem narciarskim w zachodniej Sycylii. Dwumiejscowy wyciąg krzesełkowy, wyciąg narciarski i orczyk wspinają się na północny stok Monte Mufara (1865 m npm) i obsługują około 4 km tras o stopniu trudności od czarnych do niebieskich. Stacja jest niewielka, ale to prawdziwy klejnot zarówno pod względem krajobrazowym, jak i roślinnym. Dla tych, którzy wolą chodzić, Centrum Edukacji Ekologicznej „Il Grifone” oferuje sprzęt outdoorowy (rakiety śnieżne, raki, getry itp.) oraz przewodników na wycieczki po zaśnieżonych terenach i dotarcie w ten sposób do najpiękniejszych zakątków Parku Madonie: bardzo popularne nocne wycieczki, wschód słońca na najwyższym szczycie okolicy (Pizzo Carbonara, 1979 m npm).

Etna

Znana ze spektakularnych eksplozji i fascynujących strumieni lawy, Etna jest również niezwykłym miejscem narciarskim. Dwie różne strony, północna i południowa, oferują szeroki wachlarz możliwości zarówno dla najbardziej doświadczonych narciarzy, jak i dla początkujących. Bogata w lasy, szczególnie te lasy sosnowe, Etna na północy jest to popularne miejsce dla większości sycylijskich narciarzy. Dzięki swojej ekspozycji stok charakteryzuje się doskonałymi warunkami śniegowymi, szczególnie na dużych wysokościach: cztery wyciągi obsługują około 8 km tras między 1800 mi 2310 m. 

Erupcja z 2002 niestety zniszczyła wszystkie istniejące obiekty noclegowe w pobliżu wyciągów narciarskich, więc dziś nie można zakwaterować się w pobliżu terenu narciarskiego. Jednak kilka kilometrów dalej można znaleźć schroniska, takie jak Brunek i Chalet Clan dei Ragazzi. Niedalko znajduje się miejscowość Linguaglossa (około 17 km) lub inne małe miasteczka, pełne domów wakacyjnych i pensjonatów.

Wiadomo, że przywożenie sprzętu tanimi liniami lotniczymi w ogóle nie ma sensu, na spokojnie na wyspie można pożyczyć narty czy deske. Tutaj również można znaleźć wypożyczalnie sprzętu i instruktorów narciarstwa dla narciarzy na każdym poziomie zaawansowania (informacje Sportclub EtnaSci 3459237661).

W południowej części Etny znajduje się stacja Etna sud , największy ośrodek narciarski na Sycylii. Sześcioosobowa kolej gondolowa, wyciąg krzesełkowy i trzy wyciągi narciarskie wjeżdżają na szeroki, dość odsłonięty stok, który z wysokości 1900 m wznosi się do 2600 m Montagnola. Górna część stoku, ale także obszar Schroniska Sapienza, oferuje spektakularny widok na Zatokę Katańską. Na stacji znajdują się liczne bary, restauracje i obiekty noclegowe oraz są obsługiwane przez dogodne parkingi. Niestety warunki związane z zaśnieżeniem często pozostawiają wiele do życzenia, głównie ze względu na ekspozycję na słońce, jednak jeśli szukasz jednego z najlepszych miejsc na świecie do „jazdy na nartach z widokiem na morze” to wiedz, że jesteś we właściwym miejscu.

 

 Teraz przyznaj się, który punkt zaskoczył Cię najbardziej?

 

PALERMO – albo kochasz albo nienawidzisz?

PALERMO – albo kochasz albo nienawidzisz?

TAK MÓWIĄ! A co mówię ja?

Subiektywny pamiętnik po kilku miesiącach życia w Palermo w czasach koronawirusa.
Palermo- albo kochasz albo nienawidzisz? Czy to prawda?

MÓJ PIERWSZY RAZ W PALERMO

Czy pamiętam swój pierwszy raz w tym mieście? Oczywiście, że pamiętam i to bardzo dobrze. Zaparkowaliśmy samochód na parkingu, gdzieś z boku centrum. Parking ukryty za murami. Ja oczywiście musiałam odwiedzić pobliską toaletę. Czasem myślę, że mogłabym napisać przewodnik gdzie sikać, a gdzie nie sikać. Dziewczyny też tak macie?

Weszliśmy do baru, na szczęście jeszcze był otwarty, bo w trakcie sjesty różnie bywa! Giuseppe kupił kawę, jakiś chłopiec przyszedł kupić sobie batona, miał tylko 1euro, wszystkie batony za 2euro, więc Giuseppe dorzucił się dziecku do dziennej dawki cukru. Wyszliśmy na ulicę, słońce paliło delikatnie skórę, wiatru zero. Zza ucha doszedł do mnie średnio dobrze brzmiący śpiew dwóch młodzieńców, którzy śpiewali mi piosenkę o pięknej blondynce, zagubionej w sycylijskich uliczkach. Gdybym była sama może trochę ciśnienie by mi skoczyło, choć byli mega zabawni. Potem zaczęli śpiewać do Giuseppe, że musi dać mi buziaka, no i dał i wkońcu sobie poszli. Widzicie tą sytuację? Coś takiego w Polsce? No chyba nie.

 ULICE PALERMO

Na głównej ulicy zaczęli pokazywać się Hindusi sprzedający wszystko co tanie i plastikowe. Nad głowami roznosił się dźwięk przelatujących mew i od czasu do czasu trzask deptanych na ulicach butelek czy innych opakowań z tworzywa, które zalewa świat. Z ulicznych barów pachniało smażonymi plackami z ciecierzycy (panelle), szaszłykami z owczych jelit (stigghiole), milzą (śledzioną) i kulkami ryżowymi (arancine).

Street food na Sycylii istniał dużo wcześniej zanim na główne ulice europejskich stolic zjechały się wypasione foodtracki z daniami, których nazwy czasem ciężko spamiętać. Historia wyspy, która bardzo mocno dzieliła społeczeństwo na warstwy właściwie zmusiła ludzi do jedzenia na ulicy, jedzenia tego co zostało z posiłków arystokratów. Stąd te grillowane wnętrzności jak śledziona czy jelita. Byłam bardzo sceptycznie nastawiona do tych smakołyków, ale przecież Palermo albo kochasz albo nienawidzisz.

 

Podróżowanie zobowiązuje! Albo chłoniesz to gdzie jesteś albo po prostu odhaczasz jak przysłowiowy turysta. Napisze posta o tym co
i gdzie jeść w Palermo i podlinkuje tutaj.

 

Centrum Palermo to kilka głównych ulic, w tym Via Maqueda i Via Vittorio Emanuele. Krzyżują się w miejscu, które nazywa się Quatro Canti czyli cztery kąty. W tym momencie właściwie trzy ponieważ jeden jest w remoncie. Zaraz obok znajduje się Fontanna Pretoria, w miejscu nazywanym placem wstydu. Historie tego miejsca opisałam Wam tutaj. Jeśli przypadkiem wylądujecie przy fontannie w trakcie sjesty bardzo prawdopodobne jest, że będziecie tam praktycznie sami. Jeśli z Quatro Canti pójdziecie w drugą stronę, dojdziecie do Katedry Palermo. Warto zapłacić 5 euro i wejść po mega krętych schodach na taras. Widok z góry zapiera dech w piersiach. Sycylia była pod wpływem wielu kultur i nurtów architektonicznych. Miasto z góry wygląda naprawdę magicznie. Pastelowe zabudowania, pomarańczowe dachówki i soczyste, zielone palmy na tle granatowego morza i brązowych gór, bajka. No i co z tym Palermo, już je kochasz czy może nienawidzisz?

 

JAZDA SAMOCHODEM W PALERMO

Moja kumpela Monika napisała dzisiaj na facebooku, że „jazda samochodem po ulicach Palermo to kwintesencja tego miejsca”. I to jest sama prawda!

Burdel, burdel i jeszcze raz burdel, ale taki, w którym wszystko działa i cały ten chaos tworzy jakimś cudem swoistą harmonię! Jak to możliwe?

Możliwe, wyobraź sobie, że jedziesz ulicą, na której teoretycznie są 3 pasy, ale w praktyce robi się siedem, co piąty kierowca od czasu do czasu trąbi, z ronda każdy zjeżdża w sposób na jaki ma ochotę. Co jakiś czas ktoś siedzi komuś na ogonie, ktoś zjeżdża, ktoś wjeżdża. Zasady? Jakie zasady?

Tutaj zasady to brak zasad, jeśli zastosujesz się do zasad ruchu drogowego, których uczyli Cie na egzamin, to albo nigdy nigdzie nie dojedziesz, albo w kogoś wjedziesz. I takie właśnie jest Palermo.

Chaotyczne, ale jak już wpadniesz w to koło i po prostu się poddasz, to polecisz razem z nim. Czysta fizyka! Czy ja lubię prowadzić tutaj samochód? Nie lubię, bo sama jestem perfekcjonistką i trudno mi było się odnaleźć w tym chaosie na początku, ale jak trzeba to pojadę! Wiem już, że muszę mieć oczy dookoła głowy i po prostu polecieć za ciosem. Monikę na przykład to relaksuje, ale mam wrażenie, że ona urodziła się w złym miejscu na ziemi. Monika, co z tym Palermo? Kochasz je czy nienawidzisz?

BARY W PALERMO

Jest głośno, bardzo głośno. Ktoś próbuje zamówić kawę, ktoś dopytuje o nadzienia smakołyków kuszących zza lady chłodniczej, barman do końca nie wie gdzie patrzeć i kogo pierwszego obsłużyć. Kolejka? Różnie bywa, czasem po prosto jest grupa ludzi, którym trzeba sprzedać to co chcą kupić.
Im bardziej napierasz tym większa szansa, że to będziesz ty! Nie można się wahać, tak samo jak za kołkiem. Wystarczy szeroki uśmiech i wyciągnięta ręka z gotówką i cappuccino i cornetto będą Twoje.

ARCHITEKTURA W PALERMO

Nie wiesz czasem czy jesteś w Egipcie, w Jerozolizmie czy może w Watykanie. Architektura Palermo to coś pięknego, kolejny mix! Ślady po sobie zostawili Rzymianie, Grecy, Arabowie, Hiszpanie, Normanowie.

Miasto zdumiewa, kolory, kształty, ogrom budowli i wszystko z widokiem z jednej strony na wzgórza, z drugiej na morze.

Jeśli lubicie muzea, jest ich pod dostatkiem, a w każdą pierwszą niedziele miesiąca, można je odwiedzać za darmo.

HISTORYCZNE MARKETY

Ballaro, Capo i Vucciria to trzy historyczne markety w Palermo, które moim zdaniem warto odwiedzić! Mają one swoje korzenie w kulturze arabskiej. Po sycylijsku, a właściwie po palermitańsku VUCCERI to znaczy rzeźnik,
a VUCCIRIA oznacza mieszankę.

MIESZANKĘ głosów i krzyków miedzy vucceri czyli właśnie rzeźnikami, sprzedawcami. To także mieszanka ludzi, przedmiotów, wyrażeń i typowych zachowań na rynku.

Po prostu burdel! Zobaczcie sami!
To jest właśnie Palermo albo je kochasz albo nienawidzisz. Nie da się być po środku.

 

TO CO Z TĄ MIŁOŚCIĄ?

Za każdym razem kiedy przyjeżdżam do Palermo, a właściwie kiedy z niego wyjeżdżam zostawiam tam kawałek serca. Albo wpadniesz w ten chaos jak śliwka w kompot, albo będą przerażały Cię leżące na ulicy śmieci i dzieci na przednich siedzeniach samochodów z głowami wyglądającymi zza okien. Halo! Świat na nas czeka, po co patrzeć w podłogę czy w telefon!

Albo pokochasz ten kawałek ziemi albo nie! Nie musi to być miłość od pierwszego wejrzenia, możecie zacząć od przyjaźni, z lekkim dystansem. Potem jak już się na Palermo otworzysz, a ono poda Ci rękę to śmiało będziecie mogli wołać do siebie „compa”, tak jak wołają do siebie tutaj lokalni mieszkańcy.

Na Sycylii liczą się ludzie, a  czas w chaosie płynie zupełnie inaczej. Ja jestem tą śliwką
co wpadła w kompot, choć może powinnam powiedzieć, oliwką, która wpadła do caponaty!

Ania z bloga „Słowo na ławę” napisała, że „Palermo jest jak mocno doprawiona potrawa. Nie każdy lubi. Nie każdy strawi.”

Agnieszka Trolese z bloga „Taste and Travel” twierdzi, że to „miasto dla odkrywców”.

A Wy co myślicie? Kto był w Palermo?
Dajcie znać w komentarzu! Zakochaliście się czy nie?

 

Domowy chleb – przepis prosto z sycylijskiego domu

Domowy chleb – przepis prosto z sycylijskiego domu

Nie ma to jak zapach domowego chleba o poranku! Tym przepisem chciałam do Waszych domów wnieść troche zapachu Sycylii. Zobaczcie jak razem z Mammą Giovanną przygotowałyśmy domowe panini czyli dosłownie małe chlebki, po naszemu bułki. Poniżej przepis, video i krótka lekcja języka z serii „Gotuj i ucz się włoskiego” ode mnie i Giuseppe.

PANE INTEGRALE

– CHLEB RAZOWY

Składniki:

8 porcji – 8 panino (małych chlebków, bułek)

500gram mąki razowej (lub pszennej)

1 opakowanie drożdży 

1 łyżka soli

0,5 litra ciepłej wody

szczypta cukru

sezam do posypania

500 gram mąki wsypujemy do miski, dodajemy drożdze i mieszamy. Wlewamy odrobinę wody i zaczynamy ugniatać ciasto, kiedy maką zacznie się łączyć z wodą dodajemy sól, następnie odrobinę cukru, po to aby aktywować drożdże. Ugniatamy dalej dodając po trochu wody, nie musimy zużyć całego 0.5 litra. Wody trzeba użyć tyle aby ciasto miało zwartą konsystencję. Kiedy ciasto będzie elastyczne ( zobacz video jeśli nie jesteś pewna ) upuszczamy je kilka razy energicznie do miski, aby drożdze lepiej pracowały. Przykrywamy szmatką, zabieramy nasz ulubiony kocyk z kanapy i owijamy nim miskę. Można położyć w rogu kanapy – im cieplej tym lepiej! Zostawiamy na około 40min aż wyrośnie. Na stole kładziemy ten sam koc, na nim kuchenną ścierkę i uformowane w rulony ciasto kładziemy na przygotowanym legowisku. Jeśli macie zimne dłonie, przepłukajcie je ciepłą wodą lub połóżcie na chwile na szyi swojej lub domowników 😉 WAŻNE, aby ciasto nie straciło temperatury. Uformowane bułeczki nacieramy wodą, posypujemy sezamem i przykrywamy szmatką i kocem na około 30min. Ciasto powinno podwoić swoją objętość. Jeśli chcemy nadać kształt, przecinamy bułki w poprzek w 2 lub 3 miejscach. Układamy na blachę i wkładamy na 20 min do rozgrzanego do 210 stopni piekarnika! ECCO! Gotowe! Można jeść! Buon apetito!

Gotuj i ucz się włoskiego

Ciao! My – Kamila i Giuseppe zapraszamy Cię przy okazji wspólnego gotowania, na krótką lekcję włoskiego! Zapoznaj się ze słówkami, dotyczącymi przygotowanego przez nas przepisu i nie tylko. Divertiti! Baw się dobrze!

Pieczone bakłażany – przepis prosto z sycylijskiego domu

Pieczone bakłażany – przepis prosto z sycylijskiego domu

Bakłażany, bakłażany, bakłażany mają różne kolory i kształty. Ten znany mi najbardziej widnieje na zdjęciu na górze, natomiast ten na zdjęciu poniżej to bardzo popularna na Sycylii odmiana tunezyjska lub jak nazywają ją miejscowi PALERMITANA. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam tego bakłażana w lodówce u Mammy Siciliany to pomyślałam, że to jakaś odmiana kapusty. Kiedy jednak okazało się, że to bakłażan nie małe było moje zdziwienie! A jeszcze większy był uśmiech, a właściwie śmiech Taty Giuseppe – Enzo, który wiecznie trochę się ze mnie „podśmiechuje” kiedy na stół trafia coś czego nigdy nie jadłam lub nie widziałam wcześniej na oczy jak np. mątwa w makaronie. Wracając do bakłażanów w Polsce nie widziałam tej odmiany, jednak tradycyjny bakłażan dostępny w polskich marketach też świetnie sprawdzi się do tego dania! Pieczonego bakłażana można podawać jako aperitivo, dodatek do mięs czy ryb lub po prostu jako danie główne np. na lunch czy podwieczorek. No to czas najwyższy zobaczyć jak go przyrządzić! Szybko i prosto! Cały przepis, video oraz tradycyjna lekcja włoskiego poniżej! Bawcie się dobrze i dajcie znać co myślicie o takiej formie bakłażana!

MELANZANE AL FORNO

– PIECZONE BAKŁAŻANY

Składniki na 4-5 porcji:

2-3 bakłażany

półmisek bułki tartej

oliwa z oliwek 

1 łyżka soli

Obieramy bakłażany ze skórki, kroimy na średniej grubości plastry. Smarujemy każdy plaster oliwą, następnie obtaczamy go w bułce tartej, zmieszanej z solą. Układamy na blachę i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i pieczemy około 30 min. Kiedy bułka tarta nabierze złotego koloru, a bakłażan po ukłuciu widelcem jest miękki i spada z niego, to znaczy, że można wyciągać z piekarnika. Bakłażan przyrządzony w ten sposób podaje się jako dodatek do mięsa czy ryb, ale jako przekąska też smakuje świetnie! ECCO! Gotowe! Można jeść! Buon apetito!

Gotuj i ucz się włoskiego

Ciao! My – Kamila i Giuseppe zapraszamy Cię przy okazji wspólnego gotowania, na krótką lekcję włoskiego! Zapoznaj się ze słówkami, dotyczącymi przygotowanego przez nas przepisu i nie tylko. Divertiti! Baw się dobrze!

Czego nauczyło mnie 16 tygodni życia na Atlantyku?

Czego nauczyło mnie 16 tygodni życia na Atlantyku?

Czego nauczyło mnie 16 tygodni życia na Atlantyku?

➡️➡️… 7.30  dźwięk budzika, otwieram oczy, instynktownie szukam okna, żeby odnaleźć się w porannej rzeczywistości. Odwracam się w prawo, kawałek stopy ? w rozmiarze 38 na łóżku obok, to jedyne co widzę. Okna nie ma, szafa otwarta, kosmetyki w nieładzie – w nocy były fale, raczej nie pięciometrowe, bo nie budził mnie hałas obrazu uderzającego o ścianę. Dwoma małymi krokami przeskakuję do łazienki, szybki prysznic ?‍♀️, uchwyt na ścianie się przydaje żeby nie stracić równowagi, a mycie włosów jedną ręką mam opracowane do perfekcji. ?„Puk, puk” słyszę z pokoju z drugiej strony korytarza. „To pewnie Kasia” mówi właścicielka butów w rozmiarze 38, wiecie ile butów może zmieścić się w 2 osobowej kabinie na pokładzie statku pasażerskiego? Zgadza się, to Kasia, jej śmiech zza ściany budzi wszystkich dookoła , którzy jeszcze spali. Najlepszy budzik na świecie. Chwilę później słyszę z głośników, „Dzień dobry, mówi Kapitan, z powodu silnego sztormu, nie uda nam się dzisiaj wpłynąć do portu na wyspie La Gomera, zawracamy i płyniemy do Santa Cruz de Tenerife”.

➡️No dobra, to zdarzyło się tylko kilka razy. Mam na myśli kapitana z głośników. Zazwyczaj Posejdon miał dobry humor, co znaczyło, że właściwie codziennie byliśmy na innej wyspie, Teneryfa, La Palma, La Gomera, El Hierro, Gran Canaria, Fuerteventura, Lanzarote i Madera to stałe punkty naszej podróży.

Pisząc to jestem na Sycylii, siedzę w domu. Jak większość z nas już od 11 marca nie wychodzę. Jak to znosicie? Ja, jako tako. Zima na kanarach nauczyła mnie kilku ważnych rzeczy:
– możemy planować, dni, tygodnie, miesiące, zadania, cele, taka nasza natura, jednak nigdy do końca nie wiemy czy uda nam się w danym momencie zacumować w porcie, który sobie wybraliśmy, co nas wtedy ratuje? cierpliwość i akceptacja. Z naturą nie wygramy, trzeba przeczekać sztorm i zmienić plany.

– kolejne kilka godzin na wodzie, stoję na zewnątrz, na pokładzie 5, otoczona ludźmi z różnych zakątków świata, odwracam się dookoła i ciągle widzę to samo, tafle oceanu i wiem, że nie mam wpływu na nic. Czekam aż bezkres się skończy i wrócę na znajomy ląd, ZIEMIĘ POD NOGAMI.

-wracam do pokoju, 3 kroki z korytarza i jestem w łóżku, które ma kilka dodatkowych funkcji niż tylko miejsce do spania. Tu siedzimy, rozmawiamy, śmiejemy się, kłócimy i godzimy. Kilka metrów kwadratowych, więzienie, ale i bezpieczna przestrzeń. Cisza, spokój, netflix i najlepsze migdałowe ciastka z La Gomery. Jestem i czekam na kolejny dzień, ciesze się chwilą bo wiem, że tylko ocean wie co będzie jutro.

Jeśli doczytaliście do końca, GRATULUJE Dajcie znać w komentarzu jak znosicie czasy koronawirusa. Ja całkiem dobrze, pierwszy raz właśnie na początku lutego kiedy byłam na La Gomerze jacyś Niemcy przywieźli tam koronę, potem Teneryfa, Lombardia w środku dramatu, który tam się zaczynał, teraz Sycylia, sytuacja w miarę stabilna.
➡️Można się przyzwyczaić, stres mija, niepokój gdzieś się chowa, a motywacja do działania zbiera się w pokoju. Mnie z łóżka popchnęła do komputera.

Fontanna Wstydu w Palermo – skąd ten wstyd?

Fontanna Wstydu w Palermo – skąd ten wstyd?

Fontanna Wstydu w Palermo – skąd ten wstyd?

 #fontannawstydu #PiazzaPretoria z przepiękną XVI wieczną fontanną, którą po odsłonięciu nazwano „fontanną wstydu”. ?Dlaczego? Czy ze względu na śmiałą nagość posągów i wierne oddanie szczegółów intymnej fizjonomii postaci? ?Według miejskich opowieści zgorszone fontanną zakonnice z pobliskiego klasztoru, zniszczyły męskim posągom nosy. Nie tknęły penisów, bo nie starczyło im śmiałości! ?Piazza della Vergogna, jak powszechnie nazywają Palermitanie Piazza Pretoria, zawdzięcza swoją nazwę nie tak, jak się powszechnie sądzi, nagości ciał, ale ogromnej sumie pieniędzy, którą Senat Palermitan musiał zapłacić, za jego zakup. ??Biorąc pod uwagę historyczny moment nieszczęścia, epidemii i głodu tamtych lat, wydaje się, że Palermitanie krzyczeli „Wstyd, wstyd” – „vergogna, vergogna”, kiedy członkowie Senatu wyszli z budynku. ??Jeśli chodzi o połamane nosy, według starożytnej historii zostały one zniszczone, nie przez wstydliwe zakonnice, a podczas transportu posągów przez mieszkańców Mesyny zazdrosnych o uznanie Palermo za stolicę Królestwa. Miejsce to kryje wiele tajemnic, niektórzy najstarsi mieszkańcy wyspy mówią, że palono tutaj czarownice! ?Byliście w Palermo? Ja czekam do 4 maja, żeby móc w końcu po 55 dniach kwarantanny wyjść z domu! Zdjęcia zostały zrobione jesienią.

Fontanna wstydu
Fontanna wstydu
Fontanna wstydu
Fontanna wstydu
Fontanna wstydu